Sukienka w żywych kolorach

Ach ta wiskoza!

Sukienka w żywych kolorach, to coś, co latem jest niesamowicie efektowne. Tę wiskozę kupiłam razem z moją żółtą wiskozą oraz jeszcze innymi dwoma wiskozami jakieś 2-3 lata temu. Kolory, wzory, to wszystko sprawiło, że musiałam ją mieć. Wiedziałam, że uszyję z niej sukienkę lub kombinezon, ale ciągle nie mogłam się zdecydować na konkretny model, a do tego bałam się, iż ją stracę. Jednak tego lata w końcu się odważyłam podjąć ryzyko.

portret

Nie każda miłość jest łatwa

Materiał bogaty pod względem wzorów, kocha prostotę, dlatego wybrałam jeden z modeli kwietniowej Burdy. Najbardziej przerażało mnie siedzenie i spasowanie wzorów, aby wszystko ładnie się schodziło. Jednak, to nie te godziny nad rozplanowaniem i krojeniem materiału, okazały się potworne. Po zszyciu wszystkich głównych części, moja sukienka wyglądała bardzo kiepsko – przypominała fartuszek pani Jadzi z przedszkola. Teraz, jak o tym piszę, to bawi mnie to, jednak w momencie szycia, nie było mi wesoło. A co gorsze odechciało mi się szycia „sukienki w żywych kolorach”. Nie wiedziałam co mam robić. Szukałam w głowie rozwiązania i wtedy pojawił się plan by dodać kolorowe detale. Uszyłam więc pagony, tak jak w oryginalnym modelu, ale po przyszyciu bardzo brzydko falowały. Pozostała więc opcja paska i guzików w żółtym kolorze. To na szczęście uratowało całą sytuację.

sukienka w żywych kolorach

Zmiany jakie wprowadziłam

Z takich znaczących zmian w modelu, które wprowadziłam, to między innymi skrócenie sukienki. Nie chciałam, aby była taka długa. Zrezygnowałam też z pagonów, których od początku nie planowałam, a to, że je jednak uszyłam, to była próba uratowania sukienki, aby nie kojarzyła mi się tak źle. Zrezygnowałam także z kieszonek i półkoli kalteniczych, które miały być na końcu paska. 

sukienka w żywych kolorach 1
sukienka bokiem
kolory tyłem

Trochę szczerości

Postanowiłam napisać, co tak naprawdę sądzę o mojej „sukience w żywych kolorach”. Teraz jakbym ją szyła, to jednak zostawiłabym oryginalną długość. Natychmiast po uszyciu i wypraniu sukienki, poszłam na sesję, jak się okazało w drodze, i w trakcie zdjęć, rozchodziła mi się perfidnie pod biustem!!! Co gorsze, spieszyło nam się na „kolację w ciemności”, a przez tę szczelinę, musieliśmy wrócić do domu, a później  biec z językiem na brodzie na tramwaj. Dlatego też doszyłam jeszcze dwa guziki w górnej części, co możecie zobaczyć na zdjęciu z Katanii. Sukienka jest koszmarem do sesji zdjęciowych w przypadku mojej sylwetki. Zrobić w niej dobre zdjęcie graniczy z cudem, bo niesamowicie poszerza mnie w talii i sprawia, że wyglądam bezkształtnie. 

siedzę
Katania

Wykrój

Burda 4/2019
Model 119
Rozmiar 36
Materiał: wiskoza

Stylizacja i makijaż: Adelina Abdel-Aziz (FemStyleWay)
Zdjęcia: narzeczony (MB)

z humorem

Dodaj komentarz