W maju Ultramaszyna ogłosiła konkurs na przeróbkę ubrania – „niewyrzucam” „przerabiam”. Zobaczyłam ogłoszenie, później o nim zapomniałam i dopiero na koniec miesiąca znowu zobaczyłam przypomnienie.
Dzień przed 1 czerwca, zastanawiałam się co mogę przerobić i jak. Nie było to łatwe zadanie, a do tego nie wiem dlaczego, ale zestresowałam się tym, że nie mam pomysłu. Po całym dniu kombinowania, około godziny 22 pojawił się pomysł. I jak zawsze wyścig z czasem, bo następnego dnia musiałam wyjechać. Nockę trochę zarwałam, ale uszyłam bluzkę, a na rano zostawiłam przyszycie kieszeni.
Zadanie wykonałam, a do tego z bluzki, którą kupiłam w tamtym roku, specjalnie do skrócenia. Jednak okazało się, że nie przypadła mi ona do gustu i nie wiedziałam co z nią zrobić. Koszulkę kupiłam w outlecie, a jej wadą było celowe rozerwabnie na tylnej części. Bluzka była nudna, miała brzydkie wykończenie dekoltu, a do tego przednia jej część była marszczona (czego nie znoszę).
Na szczęście konkurs i deadline zadziałał, i wpadłam na fajny pomysł jak ją przerobić. Wyprułam ściągacz przy dekolcie, rozprułam szwy boczne bluzki, aby pozbyć się marszczenia i odcięłam dół bluzki.
Uznałam, że pójdę w styl marynistyczny i dodam czerwień w postaci ściągacza na dekolcie, rękawach i u dołu bluzki, a do tego dorzuciłam jeszcze czerwoną kieszeń, która nadała fajnego charakteru i ożywiła jeszcze bardziej bluzkę.
Teraz podoba mi się, chcę ją nosić i już noszę, a do tego fajnie pasuje do mojego typu urody. Także same plusy!
Cześć
Bardzo dobrze zrobiłaś, dodając czerwony kolor. Teraz ta bluzka jest o niebo bardziej żywa 🙂
Pozdrawiam,
Kasia
Dziękuję Ci Kasiu. Tak to prawda, bluzka jest bardziej żywa, a nie nudna i mdła 😉
Pozdrawiam 😉